Myślę, że nie jestem w tym procederze odosobniona. Pamiętam także, że bardzo podobnie postępowała moja babcia. Ona jednak najczęściej pisała na gazetach. Niejednokrotnie przeglądając u niej prasę natykałam się na różne przepisy podpatrzone w tv, czy podyktowane przez sąsiadkę, jak np sałatka z zielonych pomidorów zapisana na "Tygodniku siedleckim", która to jakoś tak szczególnie utkwiła mi w pamięci. Oczywiście miała także swój zeszyt z przepisami, ale najczęściej natykałam się na takie różne zapiski.
Ostatnio buszując w sieci odkryłam piękne przepiśniki wprost idealne na kulinarne notatki. Te, które znalazłam są pięknie wydane, w solidnych twardych okładkach, a do tego podczas zamawiania można je sobie spersonalizować, tak by idealnie pasowały do stylu użytkownika.
Dla mnie taki przepiśnik budzi wiele ciepłych skojarzeń, ze starym zeszytem babci, oraz pysznym domowym jedzeniem, dlatego z przyjemnością sobie go sprawię przy najbliższej okazji i oczywiście opatrzę logo Cynamonowe szczęście.
A Wy drodzy czytelnicy i czytelniczki w jaki sposób przechowujecie swoje przepisy? Zapisujecie je gdzieś, czy może za każdym razem nerwowo wertujecie internet w poszukiwaniu strony z której ostatnio korzystaliście, by powtórzyć danie, które tak Wam posmakowało?
Moja mama bardzo lubi przepiśniki i ten prezent byłby na pewno dla niej trafiony.
OdpowiedzUsuń