Ten tort już jakiś czas temu pokazywałam Wam na moich stories. Piekłam go na 60 urodziny mojej mamy na początku stycznia, jednak nie mogłam się zebrać, by spisać cały przepis i podzielić się nim z Wami.
Użyłam gotowej masy makowej, choć nie lubię takich gotowców, to kiedyś wcześniej jadłam tort na jej bazie i bardzo mi smakował, że aż poprosiłam o przepis. Jednak tamten przepis był mocno niedopracowany i przyznam, że pierwsza próba jego odtworzenia skończyła się niepowodzeniem, ale nie poddałam się i spróbowałam ponownie, tym razem efekt było mocno zadowalający. Przełożenie to absolutnie pyszny krem chałwowy, a dla przełamania smaku przygotowałam frużelinę wiśniową, myślę że idealny byłby także dżem z czarnej porzeczki. Do tynkowania użyłam niezawodnego kremu na bazie mleka skondensowanego.
Wykonanie tortu nie jest jakieś szczególnie pracochłonne, wiadomo wymaga trochę czasu i energii, ale na moim blogu znajdziecie torty pochłaniające znacznie więcej czasu i energii.
Jeżeli chcecie ułatwić sobie pracę nad tortem to polecam zaopatrzyć się w dobrej jakości rant do deserów (np. taki jak ten) w którym nie tylko upieczecie wysoki biszkopt ale też ładnie i równo złożycie tort. Przydatna też będzie obrotowa patera, ja mam taką drewnianą deskę do serwowania serów, która w mojej kuchni sprawdza się także w wielu innych okolicznościach.
Ciasto:
- 1 puszka gotowej masy makowej (850 g.)
- 6 jaj
- 1/2 szklanki cukru
- 6 łyżek kaszy manny
- 3 łyżki bułki tartej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Całe jajka wbijamy do miski dodajemy cukier i ubijamy do uzyskania gęstej prawie białej masy. Wtedy dodajemy masę makową i ostrożnie mieszamy. Następnie wsypujemy bułkę tartą, kaszę mannę i proszek do pieczenia i ponownie mieszamy. Tortownicę o średnicy 22 cm wykładamy papierem do pieczenia i przelewamy do niej ciasto. Pieczemy w 180 st. ok 50 minut. Sprawdzamy patyczkiem czy mak go nie oblepi i wtedy wyjmujemy ciasto.
Jest ono dość ciężkie i wilgotne, dlatego nie nasączałam go niczym.
Krem chałwowy:
- 2 jajka
- 250 g masła
- 350 g. chałwy
- 2/3 szklanki cukru
Jajka dokładnie myjemy i wyparzamy wrzątkiem, a następnie wbijamy do metalowej miseczki, dodajemy cukier i umieszczamy nad garnkiem z gotującą się wodą. Ubijamy na najwyższych obrotach miksera do momentu aż masa stanie się jasna i podwoi swoją objętość.
Miękkie masło ucieramy mikserem na do białości (ok 10 minut), a następnie dodajemy do niego po łyżce masy jajecznej. Gdy dodamy już całe masę jajeczną, wsypujemy pokruszoną chałwę i miksujemy aż się pięknie połączy z kremem.
Frużelina wiśniowa:
- 450 g wiśni mrożonych lub świeżych bez pestek
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżki cukru (wg uznania)
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej + 1 łyżka zimnej wody
- 1 łyżeczka żelatyny+ 1 łyżka zimnej wody
Wiśnie wkładamy do garnka dodajemy cukier i sok z cytryny, podgrzewamy aż puszczą sok. Mąkę ziemniaczaną mieszamy z wodą, a następnie wlewamy do wiśni mieszamy doprowadzając do wrzenia. Po ok minucie zdejmujemy z palnika i dodajemy żelatynę, zalaną wcześniej zimną wodą. Całość mieszamy dokładnie.
Złożenie tortu:
Biszkopt makowy przekrawamy na 3 równe części, ja używam do tego długiego noża, choć coraz częściej myślę aby kupić sobie taki specjalny nóż do biszkoptu np. taki jak ten, bo niestety muszę przyznać, że zawsze mam problem by otrzymać równe blaty.
Pierwszy blat smarujemy cieniutką warstwą kremu i wykładamy frużelinę zostawiając ok 1 cm od brzegów tortu. Ten 1 cm uzupełniamy kremem chałwowym i całość przykrywamy 2 blatem na który wykładamy resztę kremu chałwowego. Na wierzch kładziemy 3 blat, odstawiamy całość do lodówki, a gdy stężeje dekorujemy wg uznania.
Jak już wspominałam ja użyłam tynku na bazie mleka skondensowanego, polewy czekoladowej i różnych słodkości.
Tynk:
- 200 g masła
- 200 g mleka skondensowanego słodzonego (używam gostyńskiego z puszki)
Piękny torcik, na pewno smakuje cudownie ;)
OdpowiedzUsuńSmakowity i elegancki torcik. Idealny na wyjątkową okazję. :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam i jest wyśmienity, bardzo dobry przepis, prezent na urodziny męża udany 😃, DZIĘKUJĘ Pani Agnieszko !!! Ewelina K.
OdpowiedzUsuń