Nie wiem, czy pamiętacie jak jesienią recenzowałam Wam Tylko szeptem czyli opowieść o dojrzałej miłości 50 letniej pisarki Edyty i dwadzieścia lat młodszego od niej rybaka Jacka. Dzięki uprzejmości wydawnictwa w moje ręce trafiła kontynuacja tej historii "Jednym gestem".
Drogi Edyty i Jacka rozeszły się, ona wróciła do Warszawy i dała się porwać pisaniu oraz obowiązkom rodzinnym. On pozostał w Mechelinkach i próbuje jakoś żyć dalej bez niej. Jedno niezbyt szczęśliwe i drugie podobnie. Trochę na siłę próbują poukładać swoje światy. Chciałoby się powiedzieć za moją ukochaną Pawlikowską- Jasnorzewską: Gdy się miało szczęście, które się nie trafia: czyjeś ciało i ziemię całą, a zostanie tylko fotografia, to - to jest bardzo mało... Im pozostały wspomnienia pięknej, prawdziwej dojrzałej miłości, która przegrała z prozą życia i stereotypami.
Zdecydowanie mniej tutaj emocji niż w poprzednim tomie, ale myślę sobie, że to tak jak w życiu nie zawsze jest emocjonująco, zwłaszcza gdy po prostu próbujemy jakoś przetrwać trudną dla nas sytuację. Jest za to do bólu prawdziwie i szczerze, może odrobinę smutno i nostalgicznie, ale tak właśnie czują się bohaterowie po rozstaniu i myślę że to chcieli pokazać autorzy.
Niezmiennie pozostaję pod wrażeniem niepowtarzalnego stylu tego duetu pisarskiego i ich sposobu ukazywania miłości pełnej emocji, namiętności i radości ze wspólnych chwil, ale jednocześnie gorzkiej i trudnej w zderzeniu z codziennością.
To taka książka którą czyta się niespiesznie, w skupieniu delektując się słowami i poznając powoli codzienność bohaterów i ich wybory. Z niecierpliwością czekam aż będę mogła sięgnać po tom III i dowiem się jak potoczyły się dalsze losy Edyty i Jacka, czy jednak miłość zwycięży wszystkie przeciwności losu.
A Wam polecam gorąco tą serię choćby dlatego, że nie jest to przesłodzona, cukierkowa historyjka miłosna, ale prawdziwa życiowa powieść, która zapada w pamięć i serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz