Ach co to była za książka chciałoby się napisać. Pamiętnik Szeptuchy to zdecydowanie powieść inna niż wszystkie, które dotychczas recenzowałam. Niesamowicie klimatyczna, pachnąca ziołami, kusząca tajemniczością i magią historia, która łączy w sobie wiele wątków, trochę zagmatwana, trochę zaplątana ale zdecydowanie warta przeczytania.
Główna bohaterka Natasza, piękna modelka zmęczona robieniem kariery i życiem pod dyktando matki, postanawia wyjechać na Podlasie do przyjaciółki, jednak zamiast do koleżanki trafia do miejscowej znachorki - Salmy, u której spędza kilka dni, kilka dni, które całkowicie zmienią jej życie.
Lektura pokazuje, że czasem warto się zatrzymać, zboczyć z obranej drogi i wsłuchać w siebie, by zrozumieć czego oczekujemy od życia. Udowadnia także, że kariera nie czyni człowieka szczęśliwym jeśli obok nie ma kochającej rodziny i przyjaciół.
Wyjątkowości tej powieści nadaje odwołanie do słowiańskich klimatów i obrzędów oraz opis Przesilenia, czyli jednego z najważniejszych słowiańskich świąt, chociaż jemu akurat autorka mogła poświęcić nieco więcej uwagi, bo mimo zapowiedzi wielkiego święta, mam wrażenie, że temat został potraktowany nieco "po łebkach", a można mu było nadać odrobinę więcej magiczności i poświęcić więcej uwagi.
Trochę przytłacza mnogość wątków i historii bohaterów, był taki moment, że zaczęłam się gubić w niektórych historiach i musiałam zastanawiać kto jest kim dla kogo, ale to tylko przez chwilę na szczęście, bo na koniec wszystkie poplątane ścieżki prostują się i łączą, choć autorka zadbała byśmy niemal do końca nie wiedzieli kto jest kim dla kogo.
Gorąco polecam tą książkę dla kobiet, bo niezwykle ciekawa fabuła, mocno wciągająca i do tego mistrzowsko zbudowany klimat tajemniczości sprawiają, że ciężko odłożyć lekturę na później, a po lekturze zostaje z człowiekiem na dłużej i sprawia, że ma się ochotę uciec na malownicze podlaskie łąki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz