środa, 1 lipca 2020
Pensojant samotnych serc Zofia Ossowska
Kolejna lekka wakacyjna książka i kolejna, której akcja rozgrywa się na Mazurach, tym razem w pensjonacie pośrodku lasu, który prowadzi sympatyczna, pełna ciepła Pani Wiesia. Na moim zdjęciu powinna być szarlotka, bo ta była jej specjalnością. Zawsze na swoich gościach przeprowadzała test szarlotki, dostawali oni kawałek z budyniem i kawałek z bezą, większości bardziej smakowała bezowa, jednak byli tacy co woleli wersję budyniową.
"Pensjonat samotnych serc" Zofii Ossowskiej to kojąca opowieść pozwalająca uwierzyć, że po każdej nawet najczarniejszej burzy wychodzi słońce. A trzeba przyznać, że wyjątkowo burzliwe są losy zarówno Matyldy, która ucieka do pensjonatu przed mężem jak i Artura syna Pani Wiesi. Sam pensjonat jest miejscem gdzie trafiają życiowi rozbitkowie, by dojść do siebie pod troskliwym i serdecznym okiem właścicielki i pośród kojącej mazurskiej przyrody.
Niewątpliwie do lektury przyciąga postać Pani Wiesi, od której bije ciepło i pozytywna energia, którą otacza wszystkich dookoła. Czytając można odnieść wrażenie, że pojawia się ona niczym dobra wróżka w odpowiednim momencie, by wysłuchać, pocieszyć i służyć wsparciem.
Oprócz przyjemnych książka ta podejmuje także ważne, trudne tematy przemocy psychicznej i pokazuje mechanizm działa psychopaty, nakreśla jego dokładny portret psychologiczny oraz obrazuje jak trudno jego potencjalnej ofierze się uwolnić. Dotyka także tematu radzenia sobie ze śmiercią dziecka, co jest sprawą niezwykle trudną i bolesną.
Niech najlepszą rekomendacją będzie to, że z niecierpliwością będę czekać na zapowiedzianą kolejną część. Mam tylko nadzieje, że autorka przestanie nazywać swoich bohaterów "po nazwisku", bo to strasznie drażniące i zupełnie do tej powieści nie pasujące.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Idealne połączenie <3
OdpowiedzUsuń