"Miłość jest do szczęścia niezbędna. Miłość to wszystko, co jest. Kiedy jej nie ma po prostu dryfujesz przez życie. Można się do tego przyzwyczaić."
Nikt tak pięknie nie pisze o uczuciach i nie wzbudza takich emocji jak Tomasz Kieres, biorąc do ręki jego najnowszą książkę "Miłość to wszystko co jest" byłam nastawiona nieco sceptycznie, bo Ona 25 letnia absolwentka prawa, a On 40 letni dziennikarz i do tego żonaty sąsiad i przyjaciel jej rodziców - to dla mnie scenariusz na przelotny romans bez przyszłości. Jednak okazało się być zupełnie inaczej o czym przekonywałam się z każdą kolejną pochłoniętą stroną, bo tej książki się nie czyta ale pochłania się ją całym sobą, rozsmakowując się w każdym zdaniu. Co Wam będę pisać po prostu uwielbiam jak ten człowiek pisze o uczuciach,subtelnie, pięknie, głęboko, aż chce się więcej i więcej.
Sonia i Łukasz wpadają na siebie przypadkiem na koncercie rockowym. Z czasem poznają się lepiej, nawiązuje się między nimi nić porozumienia. To jest przyjaźń, tak to czują, tak chcą to widzieć. Gdy uczucie zaczyna wymykać się im spod kontroli i przeradzać się w coś więcej, muszą zdecydować..
Akcja powieści toczy się niespiesznie, co buduje dodatkowe napięcie i sprawia, że książka jest nieodkładalna, a dogłębna analiza i opis uczuć bohaterów sprawiają, że niemal można poczuć ich emocje.
To mądra, życiowa historia o trudnych wyborach, niewygodnych uczuciach i wychodzeniu po za strefę komfortu w imię tego co w życiu naprawdę ważne.
Może ktoś powie, że to książka dla kobiet jakich wiele, ale ja Was zapewniam że takiej palety emocji i tak szczerej, niebanalnej a zarazem prawdziwej historii dawno nikt mi nie zafundował. Po takie nowości to ja sięgam z przyjemnością, bo uwielbiam książki, które pozostają w człowieku na dłużej i Wam polecam - przeczytajcie koniecznie.
Z przyjemnością przeczytam taką książkę, dziękuję za opis :)
OdpowiedzUsuńMiło poczytać takiego bloga
OdpowiedzUsuń