Nie(młodość) Natasza Socha

Kolejna część sagi na "Nie" Nataszy Sochy zdecydowanie trzyma poziom swoich poprzedniczek (gdyby ktoś nie czytał recenzji to polecam - (Nie)miłość i (Nie)piękność). Tym razem autorka pyta "Czy kobiecość ma termin ważności?" i podejmuje trudny, a tak często pomijany czy przemilczany temat starzenia się. Pokazuje świat z perspektywy ludzi starych, ich problemy i codzienne zmagania z pewnymi ograniczeniami jakie nakłada na nich fizyczność.
Autorka styka ze sobą dwie bohaterki młodą Martę i młodą duchem Klarysę, dwa różne światy, dwa zupełnie różne punkty widzenia, a jednak okazuje się, że mimo wszystko mogą się dogadać i nawet zaprzyjaźnić. I o ile Klarysa jest mocną, ciekawą charakterną postacią, o tyle Marta jest nieporadna życiowo i mdła, jak dla mnie to trochę takie ciepłe kluchy. Ich spotkanie okaże się punktem przełomowym dla obu, dzięki niemu autorka pokazuje, że starość i jej życiowe doświadczenia są potrzebne młodości, a młodość także wnosi wiele do świata ludzi starszych. I te z pozoru różne światy muszą się uzupełniać.
(Nie)młodość rozprawia się także ze stereotypami na temat starości  i pokazuje, że człowiek stary niekoniecznie musi być od razu zrzędliwy i nudny, niepotrzebny, a do tego pozbawiony pasji i marzeń.
Akcja książki toczy się niespiesznie, leniwie wręcz, ale to nie akcja jest najważniejsza tylko ukazane w najdrobniejszych detalach życie bohaterek i ich przemyślenia. Jak zwykle u Sochy jest momentami sarkastycznie, momentami refleksyjnie, a momentami zabawnie.
Książkę czyta się bardzo szybko i na długo pozostaje ona w głowie, pozwala nieco zweryfikować punkt widzenia i przemyśleć pewne kwestie. Nie będę się rozpisywać po prostu sięgnijcie po tą książkę, bo starość dotknie każdego z nas.