To już kolejne książka Pani Magdy, którą mam przyjemność Wam zrecenzować (po Nie ma jak u mamy i Cymanowskim młynie). Uwagę przykuwa piękna okładka z motywem niezapominajek, który odgrywa w książce dość istotną rolę, wszak niezapominajka to symbol pamięci.
Warto wspomnieć, że to najbardziej osobista książka Magdaleny Witkiewicz inspirowana jej rodzinną historią, bowiem jej dziadek Klemens nie wrócił z wojny, a babcia czekała na niego przez całe swoje życie.
Jeszcze się kiedyś spotkamy to niezwykła romantyczna historia o czekaniu, a właściwie 2 historie babci i wnuczki, mające miejsce w zupełnie różnych czasach. Babcia Adela czekała na swojego męża podczas drugiej wojny światowej, a jej wnuczka Justyna współcześnie czeka na ukochanego, który wyjechał zarobić na mieszkanie. Zupełnie różne czasy, zupełnie różne hisorie, a jednak łączy je oczekiwanie i tęsknota za ukochanym. Autorka dotyka w ten sposób zagadnienia psychologii transgeneracyjnej, czyli powielania pewnych zachowań i zdarzeń z życia naszych przodków. Analogia widoczna w postępowaniu babci oraz jej wnuczki skłania do analizy naszego życia pod kątem takich powiązań. To dość ciekawy temat, aczkolwiek ja osobiście nie jestem przekonana w pełni co do słuszności tej teorii.
Czy warto czekać całe życie na miłość i tęsknić za ukochanym? A może lepiej zapomnieć o przeszłości i cieszyć się życiem? Ja mam mieszane odczucia i o ile czekanie Adeli do pewnego momentu było dla mnie zrozumiałe, o tyle na Justynę byłam chwilami wręcz zła, że tak marnotrawi czas, tęskniąc i pisząc emaile, a jej ukochany przedłuża pobyt w nieskończoność.
Na uwagę zasługuje bardzo realistyczne przedstawienie wojennych dziejów Adeli i jej przyjaciół oraz realiów życia w objętym wojną Grudziądzu. Autorka musiała włożyć ogrom pracy, by tak dokładnie dopracować szczegóły związane z życiem w tamtych trudnych czasach, zgadza się nawet repertuar kina, czy program audycji radiowych. Jest bardzo realnie, a jednocześnie nie ma nadmiaru informacji historycznych.
Jak zwykle u Pani Magdy jest niesamowicie wciągająco, momentami wzruszająco, a momentami zabawnie. Tą książkę się po prostu pochłania i nie sposób jej odłożyć, bo losy bohaterów zaskakują. Ta ciepła, urokliwa powieść odpręża, przynosi ukojenie i napawa optymizmem, bo skoro ludzie podczas wojennej zawieruchy nie poddawali się i nie załamywali, to czym my się mamy przejmować?
Ciekawa, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja na wakacje :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcie☺
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie historie. Czytało mi się bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńMuszę ją koniecznie przeczytać. Miłego dnia kochana :-)
OdpowiedzUsuńIdealna na wakacje :-)
OdpowiedzUsuń